Kolejna propozycja dla właścicieli czterech kółek to ponownie wyprawa doliną Giełczwi. Tym razem naszym celem jest Siostrzytów. W tej malowniczej miejscowości Giełczew kończy swój bieg, wpadając do rwącego nurtu Wieprza.
Aby rozpocząć wycieczkę śladami zabytkowych dworków, parków oraz fascynujących zakątków przyrodniczych, musimy dojechać do Piask. Stamtąd udajemy się do Brzeziczek, wsi, która powstała prawdopodobnie w XVIII wieku. Obejrzeć możemy pozostałości zespołu folwarcznego z początku XX wieku – czworak i lamus. Warto zatrzymać się na chwilę, by podziwiać rozlewisko Giełczwi oraz rozległy widok na szachownicę okolicznych pól i stawów.
Kolejnym przystankiem na trasie naszej wyprawy są pobliskie Brzezice. Ich początki sięgają 1330 roku. W 1862 roku wieś należała do rodu Zambrzyckich. To oni prawdopodobnie wystawili murowany dwór, przebudowany przez kolejnych właścicieli. Budynek ma kształt prostokąta. Zwrócony jest ku wschodowi. Z tyłu domu, na przełomie XIX i XX wieku, odbudowano prostopadłe skrzydło. Jeszcze kilka lat temu w budynku znajdowała się szkoła podstawowa, dziś stoi pusty. Wokół dworu dość dobrze zachował się park krajobrazowy z XIX wieku, w którym rośnie około 500 drzew, wśród nich ponad 600 – letni dąb.
Z Brzezic udajemy się do Struży. Tam obejrzeć możemy dwór wybudowany w 1905 roku przez Tomasza Augusta Poniatowskiego. Budynek składał się z trzech elementów: właściwej siedziby właścicieli, części środkowej stanowiącej zaplecze gospodarcze oraz północnej, gdzie znajdowała się oranżeria i mieszkanie ogrodnika. W północno-zachodniej części posiadłości znajdowały się jeszcze cztery budynki mieszkalne dla służby, a w zachodniej stajnie i wozownie. Właścicielami majątku byli, między innymi Oleśniccy, biskup Paweł Piasecki, rodziny Radzimińskich i Popławskich. Warto dodać, że w Struży często gościł Bolesław Prus. Tam właśnie powstało jego opowiadanie "Szkatułka babuni".
Ze Struży kierujemy się do Biskupic. Mała miejscowość kryje w sobie wiele ciekawych obiektów. Zwiedzanie rozpoczynamy od zespołu kościoła pw. św. Stanisław Biskupa Męczennika, w skład którego wchodzi murowany kościół postawiony w latach 1712 – 1727 (kilkakrotnie trawiony ogniem, odnawiany i przebudowywany), plebania z lat 1730 – 1733, zakrystia ukończona przed rokiem 1781. Całość otoczona jest murowanym ogrodzeniem z bramą i pięcioma kapliczkami z 1847 roku. Zespół wraz z drzewostanem wpisano do rejestru zabytków. Nieopodal znajduje się cmentarz katolicki, na którym możemy odnaleźć nagrobki pochodzące nawet z 1840 roku.
Kierując się ul. Miłą, a później skręcając w prawo na małą ścieżkę, dotrzemy na niewielkie wzgórze. Odnajdziemy tam pozostałości cmentarza żydowskiego. Kirkut założono w połowie XVIII wieku. Najstarszy z zachowanych nagrobków pochodzi z 1792 roku. Niektóre źródła podają, że istniały tam dwa cmentarze. Późniejszy powstał na przełomie XIX i XX wieku. Dziś znajdują się na nim tylko dwie macewy, czyli stele nagrobne w formie ustawionej pionowo kamiennej płyty, ozdobione płaskorzeźbami i inskrypcją. Starszą z nich datuje się na 1929 rok.
W Biskupicach znajdziemy również wiele kapliczek. Przy sklepie jest to kapliczka św. Jana Nepomucena z XVIII wieku, zaś przy kościele z XIX wieku. Kilka lat temu z obu skradziono figury świętych. Zastąpiono je rzeźbami wykonanymi przez miejscowego artystę.
Jedziemy do Siostrzytowa, gdzie Giełczew łączy się z Wieprzem. Nazwa miejscowości wielokrotnie ulegała zmianie. Po raz pierwszy odnotowano ją w 1389 roku jako Sestrzewithoua, pod koniec XIX wieku była już Siostrzewitowem. Nie znajdziemy śladów po zabudowaniach dworskich, pozostał jedynie park ze starymi lipami.
Nad brzegiem rzeki stoi wymurowany, z białego kamienia wapiennego, w 1904 roku młyn wodny. Obecnie ma już napęd elektryczny, jednak w jego wnętrzu zachowały się jeszcze wiekowe urządzenia.
Obszar od Biskupic do Siostrzytowa jest chyba najbardziej malowniczym odcinkiem Giełczwi. Przewidziany został nawet do objęcia ochroną jako zespół przyrodniczo – krajobrazowy. Ujście Giełczwi, choć niepozorne pod względem wielkości, zachwyca swoim urokiem i bujną brzegową roślinnością, nieujarzmioną ręką człowieka.
Cała dolina Giełczwi, poprzecinana wąskimi parowami, to wspaniałe tereny przyrodnicze. Na obszarach ciągnących się wzdłuż rzeki występują rzadkie gatunki roślin, ptaków i zwierząt. Są to skupiska, mało spotykanej na Lubelszczyźnie, turzycy prosowej i turzycy lisiej, które rosną w okolicach Struży i Biskupic czy wełnianki wąskolistnej i rozchodnika białego. Wśród zwierząt wymienić można łasice, borsuki, sarny, dziki, nornice rude. W wodach Giełczwi żyją natomiast chronione ślizy i piskorze.
Z Siostrzytowa, przez Łysołaje, Jaszczów, Milejów, Leopoldów, udajemy się do Krzesimowa. Nazwa miejscowości pojawiła się po raz pierwszy w 1409 roku jako Krzessimow. Pochodziła prawdopodobnie od nazwiska pierwszych właścicieli – Krzesmowskich. Później majątkiem zarządzali Brodowscy, Suchodolscy, Orzechowscy, Trembińscy, Stamirowscy. Po powstaniu listopadowym dobra przeszły na rzecz skarbu Królestwa Polskiego. Od 1907 roku majątek należał do Józefa Dreckiego z Zofiówki, potem do jego syna, Kazimierza Dreckiego, żołnierza II wojny światowej, który zginął w Katyniu. Po zakończeniu wojny posiadłość, o powierzchni 700 ha została rozparcelowana.
Dworek i park położone są po lewej stronie drogi na niewielkim wzgórzu. Budynek pochodzi z pierwszej połowy XIX wieku. Wzniesiono go na miejscu dworu obronnego, wybudowanego jeszcze w czasach jagiellońskich, obok którego znajdowały się: kryte strzechą drewniana wozownia i stajnia. W skład majątku wchodził także duży folwark, stawy oraz młyny. Dziś najlepiej zachowaną częścią XIX-wiecznej rezydencji jest dwukondygnacyjny budynek dworu o czterokolumnowym portyku i parterowy budynek oficyny. Mieści się tam Dom Pomocy Społecznej dla dorosłych. Wart obejrzenia jest także park krajobrazowy otaczający całą posiadłość, w którym rośnie aż 37 gatunków drzew.
W Krzesimowie obejrzeć możemy również młyn z 1934 roku. Budynek z czerwonej cegły, który początkowo był młynem wodnym, później zaś elektrycznym, dziś jest już nieużywany. Kilkaset metrów dalej znajdziemy jeszcze murowany spichlerz oraz suszarnię chmielu.
Koniecznie należy zajrzeć także do Doliny Krzyży, która usytuowana jest po prawej stronie drogi, za spichlerzem i suszarnią chmielu. W 1944 roku Departament Więziennictwa i Obozów przy Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego utworzył tam karny obóz pracy więzienia na Zamku w Lublinie. Miał to być obóz dla osób oskarżonych o współpracę z Niemcami, trafiali do niego jednak przede wszystkim więźniowie polityczni i członkowie zbrojnego podziemia powojennego. Ku ich pamięci usypano kopiec i ustawiono obelisk. Na cmentarzu znajdują się również groby żołnierzy armii rosyjskiej i austro–węgierskiej oraz mogiły lotników polskich.
Z Krzesimowa, przez Mełgiew, wracamy do Świdnika. Trasa wyprawy liczy koło 80 kilometrów (w obie strony). Na wycieczkę warto zarezerwować cały dzień.
Propozycja wycieczki ukazała się w "Głosie Świdnika" nr 34 z 28 czerwca 2009 r. w ramach akcji "Aktywne wakacje"
Aut. Agnieszka Wójcik